Świat demonologii jest bardzo zaludniony, gdyż to wyobraźnia ludzka powołała do życia istoty magiczne. Niezrozumiałe, a czasem przerażające zjawiska przyrody tłumaczono ich działalnością. Mitologia słowiańska daje nam całą plejadę różnego rodzaju bogów tak jak i postaci demonicznych. Wprowadzenie chrześcijaństwa spowodowało przenikanie się myślenia mitologicznego z wartościami chrześcijańskimi, co spowodowało powstanie słowiańsko-chrześcijańskiego wyobrażenia demonicznego. Zaistniałe rozdwojenie rzeczywistości na realny świat zjawisk materialnych i fantastyczny świat istot duchowych zapoczątkowało, trwający po czasy współczesne, proces powstawania najróżnorodniejszych postaci demonicznych. Wyobraźnia ludzka powołała do życia całe plejady istot fantastycznych, jak anioły, biesy, cyklopy, diabły, dziwożony, elfy, fauny, gnomy, nimfy, parki, syreny, topce, ubożęta, wilkołaki czy zmory. Istotami tymi zaludnił człowiek otaczający go świat. Pustka nieznanego wypełniona została tworami imaginacji ludzkiej [L. Pełka, 1978, s.8].
W kulturze ludowej wierzenia demoniczne związane są z praktykami magiczno-religijnymi i zajmują określone miejsce w wyobrażeniach ludowych odnoszących się do rzeczywistości przyrodniczej i społecznej. W nich zawarte są wyjaśnienia dotyczące pochodzenia, funkcji demonów i półdemonów, ale także sposobów na unikanie ich złych intencji.
Leonard Pełka w Polskiej Demonologii Ludowej podzielił wyobrażenia postaci demonicznych i półdemonicznych na cztery główne grupy: atmosferyczne, przyrodnicze (polne, leśne, wodne i górskie), opiekuńcze (losu i przeznaczenia) oraz szkodliwe (chorób i śmierci).
Do grupy półdemonów szkodliwych należała Zmora, która była istotą złośliwą, znęcającą się nocą nad ludźmi. Jej „głównym zadaniem” było duszenie, podduszanie, lub gniecenie śpiących. Wierzono, że zmorą mogła być osoba żyjąca, która wbrew własnej woli, nocą opuszcza swoje ciało, często o tym nawet nie wiedząc, i udaje się dręczyć pogrążonych we śnie. W Ludzie Polskim Adam Fisher tak pisze o tym półdemonie: Zmora jest istotą ludzką, najczęściej kobietą, której duch wychodzi nocą z ciała, nawiedza ludzi śpiących, gniecie, lub dręczy. [A. Fisher, 1926, s.155]
Ze względu na to, iż zmorą mógł być człowiek żyjący, to istniały pewne zdarzenia, które sprawiały, że osoba stawała się półdemonem. Dotyczyło to najczęściej okoliczności, które zdarzały się w okresie ciąży, narodzin, lub chrztu. Gdy w rodzinie nie było syna tylko same córki, i było ich siedem, to jedna z nich, zazwyczaj najmłodsza stawała się zmorą. A gdy były tylko trzy córki, to wszystkie mogły być zmorami. Kobiety w ciąży również musiały uważać, gdyż jak się trzy brzemienne spotkały i jedna z nich między dwoma przeszła, to jej dziecko zostanie zmorą. Najczęściej przytaczaną przyczyną zostania tym półdemonem była wina rodziców chrzestnych, którzy mylili się podczas chrztu i na pytanie księdza: Czego chcą dla dziecka?, zamiast wiary, mówili mary, lub pomylili się i zamiast zdrowaś Mario powiedzieli zmoraś Mario czy zamiast Bóg – wiara to Bóg – mara. Także myślenie podczas chrztu o zmorach mogło wywołać taką zmianę u dziecka. Czasem jedno z rodziców chrzestnych było zmorą i to naznaczało jego przyszłe podwójne życie. Tym półdemonem stawały się także zdradzone czy porzucone dziewczęta, które dręczą niewiernego kawalera.
Zmorami mogły być również dusze pokutujące. Były to dusze ludzi zmarłych nienaturalną śmiercią, czyli samobójców, ludzi zmarłych nagłą śmiercią, lub bez spowiedzi. Do tej grupy należały również dusze panien zmarłych po zaręczynach, ale przed ślubem oraz nieochrzczonych dzieci, w szczególności wskazywano na kobiety, które pozbyły się płodu lub zamordowały nowo narodzone dziecko. Pokutujące dusze mogły zmienić się wiele niebezpiecznych demonów.
Wygląd zmory był różnie opisywany. Mówiono, że przychodzi jako duch, którego nie widać, można tylko odczuć jego działanie. Uważano, że może przybrać postać zwierzęcia lub owada i w jego postaci dręczyć śpiących. Oskar Kolberg przytacza taki opis: Powiadają, że zmora, jest to sąsiad lub sąsiadka zaprzyjaźniona, która skoro północ, przychodzi w kształcie ćmy lub komara, przeciska się przez szczeliny okna i szuka swego ulubionego przedmiotu; włazi od nóg, powoli się na niego rozciąga i aż do piersi ciśnie. [O. Kolberg, 1884, s.99] Mogła także przybyć w formie roślinnej lub przedmiotowej. Jak pospólstwo dotąd wierzy, jest to duch szpetny, który w postaci kotka lub innego zwierzątka, albo też jakiegokolwiek mało ważnego przedmiotu np. ździebła lub nici, podczas nocy wciśnie się do pokoju i śpiących ciężarem swoim dusi. Atoli właściwą przyczyną niespokojnego snu jest nieprawidłowe leżenie lub przepełnienie żołądka i wszystko, co spokojny bieg krwi tamuje. [P. Stelmach, 1889, s.59] Najczęściej jednak opisywano zmorę jako kobietę. Czasem była to młoda piękna dziewczyna, czasem stara, niechlujnie wyglądająca, ubrana w biało-szarą płachtę, czarny obcisły strój, lub czerwony kaftan. Młoda czy stara zawsze była blada, chuda, wysoka, z zapadniętymi oczami, gęstymi zrośniętymi brwiami oraz grubymi wargami, z czego jedna była zapadnięta.
Za dnia zmora wyglądała tak jak wszyscy, ale istniały pewne sposoby, aby ją rozpoznać. I tak znakami, które wskazywały, iż osoba zamienia się nocą, miały być czarne zrośnięte nad nosem brwi, mizerny wygląd, jak mówią sama skóra i kości, blada lub żółta cera. Często za zmory uważano osoby, które miały kłopoty ze słuchem czy z mową.
Najskuteczniejszym sposobem dowiedzenia się kto jest zmorą, było jej złapanie. Najeżało ją schwytać i trzymać do rana, wtedy zmieni się w swoją ludzką postać. Lecz gdy jest jako zmora, nie można się było do niej odzywać i stać spokojnie, nie zwracać uwagi na jej prośby o wypuszczenie. Po wielekroć razy słyszano opowiadania różnych wydarzeń, naprzykład: silny i odważny parobek, mimo tego że był dręczony koniecznością zaśnienia, nie spał i czekał póki zmora do niego nie przyjdzie, która w nocy przychodzić była zwykła, aby ją złapać i uwięzić, a potem wymódz na niej, iżby ona nigdy do niego nie przychodziła. Kiedy więc poczuł, że zmora zaczyna odnóg włazić na niego, pochwycił ją oburącz i rzucił się na bok, i widzi że złapał i przydusił kota, który bardzo szczególnym głosem miauczał; zawiązał go na pasek świętego Franciszka jaki od kwestującego ojca Bernardyna pożyczył, i tak j ą przywiązawszy do nogi u stołu, aż do dnia białego zatrzymał. Pokazało się po przedzierzgnięciu, że to była kobieta która się w nim kochała, a która przyszła aż z końca wsi, i która dręczona jego naleganiem, zaprzysięgła, że już nigdy przychodzić i dusić jego nie będzie. [O. Kolberg, 1884, s. 99-100].
Jeśli nie możemy złapać zmory, to możemy spróbować ją przechytrzyć i takim sposobem się od niej uwolnić. Trzeba tylko, idąc spać położyć się odwrotnie, czyli tam, gdzie głowa, powinny być nogi, wtedy zmora myli i uciska nogi. Można położyć w łóżku słomianą kukłę, a wtedy dusi słomę.
Gdy człowiek nie ochronił się od działania zmory to słabł, miał duszności, czuł suchość w ustach, miał popękane wargi. Długotrwałe działanie tego półdeona doprowadzało jego ofiary do śmierci. zmora nie od razu morduje człowieka, ale go powoli dręczy i osłabia […]. Wycieńczony przez nią czuje się co dzień słabszym, aż wreszcie po roku lub kilku latach staje się tej poczwary ofiarą [O. Kolberg, 1882, s.43]
Ewa D. Rutkowska
Literatura:
Bruckner Aleksander (1985), Mitologia słowiańska i polska, wyd. Naukowe PWN, Warszawa.
Brzostek Dariusz, Kobus Aldona, Markocki Miłosz (red.), (2016) Potworna wiedza. Horror w badaniach kulturowych, wyd. Naukowe Uniwersytetu Mikołaja Kopernika, Toruń.
Fisher, Adam, (1926), Lud Polski, wyd. Zakład Narodowy im. Ossolińskich, Lwów
Gieysztor Aleksander, (2006), Mitologia Słowian ,wyd. Uniwersytetu Warszawskiego, Warszawa.
Gołębiowski Łukasz, (1884), Lud Polski. Jego zwyczaje i zabobony, wyd. Adam Kaczurba, Lwów.
Kolberg Oskar, (1884), Lud, t.25 cz.2, druk. Uniwersytetu Jagiellońskiego, Kraków.
Kolberg Oskar, (1882), Lud, t.15 cz.7, druk. Uniwersytetu Jagiellońskiego, Kraków
Kozłowski Kornel (1869), Lud, druk. Karola Kowalewskiego, Warszawa
Moszyński, Kazimierz, (1967), Kultura Ludowa Słowian, wyd. Książka i Wiedza: Warszawa.
Pełka Leonard J. (1987), Polska Demonologia Ludowa, wyd. Iskry, Warszawa
Stelmach Paweł (1889), Księga Rodu Słowiańskiego, druk. Karol Prochaski, Cieszyn.