Warto zacząć od powiązań kozy z diabłem pod względem wyglądu. Mówi się, że zwierzę swój krótki ogon zawdzięcza diabłu, który je za niego ciągnął. Podania głoszą, że chciał zaciągnąć kozę przed oblicze Boga, karząc ją lub też ratując przed utonięciem w rzece[4]. Ze względu na rogi i przykry zapach kozioł był postrzegany jako dzieło samego diabła. Z tego też względu szuka się między nimi podobnych cech w aparycji, jak na przykład kopyta, rogi czy bródka. Zwierzę uważane za nieczyste wykorzystywano także w licznych obrzędach. Nie bez powodu mówi się „kozioł ofiarny”. Zrzucano wówczas na jego barki wszelkie nieczystości, które następnie brał w zaświaty. Ze względu na silne połączenia tego zwierzęcia ze światem zmarłych jego sierść była często wykorzystywana jako ochrona przed diabłem[5]. Dusze ludzkie, które przedstawiano w postaci różnych ssaków też nierzadko przybierały postać kozy[6].
Kozioł odgrywał również ważną rolę w dorocznej obrzędowości ludowej. Na początku roku, zwykle 1 stycznia lub 1 marca oprowadzano zwierzę po wsi, aby zapewnić urodzaj, jak głosi przysłowie „Gdzie koza chodzi, tam żyto rodzi, kędy jej tropy, powstają kopy”[7]. Żywe kozy często zastępowano maszkarami. Przebierańcy dołączali się do zapustnych kolędników, odwiedzających gospodarstwa między Bożym Narodzeniem a Wielkim Postem. Początkowo koza przybierała formę słomianej kukły. Z czasem zmieniono ją na maskę lub głowę umieszczoną na kiju. W przebraniu początkowo występowała para męska – pierwszy pochylony mężczyzna miał ubraną maskę lub trzymał głowę w dłoniach, drugi natomiast stawał metr od pierwszego i kładł ręce na jego biodra. Taką figurę nakrywano materiałem. Nieco później do przebrania wykorzystywaną osobę, która w masce poruszała się na czworaka. Najbardziej popularna była jednak koza odgrywana przez chłopaka czy mężczyznę, trzymającego w dłoniach drążek ze sztuczną głową. Łeb najczęściej był drewniany z wydzieloną szczęką, która umieszczona na zawiasach poruszała się podczas przedstawienia. Obijano go futerkiem lub malowano, uszy robiono ze skóry lub gumy, a brodę z różnych surowców, jak królicze futro czy lniana kądziel. Przebierańca nakrywano kocem lub kożuchem.
Koza podczas przedstawienia prowadzona była przez postać handlarza czy Żyda. Często jako pierwsza wchodziła do chałupy i rozpoczynała swoje harce naśladując żywe zwierzę lub padała udając martwą. Wtedy należało ją przekupić alkoholem albo czymś do jedzenia, aby się uspokoiła czy odżyła. Podczas odwiedzin w gospodarstwach próbowano ją sprzedać zachwalając „Kup te koze, mleko daje tłuste, we wanne będziesz doił, węglarką będziesz śmietane zbierał!”[8].
Obecność kozy w obchodach zapustnych miała zapewnić gospodarzom pomyślność i urodzaj. Mimo, że uważana była za nieczystą, to i tak wiązano ją z płodnością. Co za tym idzie, za opłatą w postaci poczęstunku mogła zapewnić darczyńcy żyzność gleby i bogate plony.
Autor: Aleksandra Zubrycka
Bibliografia:
[1] S. Świrko, Rok płaci – rok traci. Kalendarz przysłów i prognostyków rolniczych, Poznań 1990, s. 87.
[2] H. Bernacka, N. Siwek, Koza w tradycji i kulturze, „Przegląd hodowlany” nr 1/2013, s. 31.
[3] K. Moszyński, Kultura ludowa Słowian. Tom II. Kultura duchowa. Część 1, Warszawa 1967, s. 558.
[4] O. Kielak, Zwierzęta domowe a postaci demoniczne w języku i kulturze, „Kultura i Historia” nr 32/2017.
[5] P. Kowalski, Kultura magiczna. Omen, przesąd, przeznaczenie, Warszawa 2007, s. 250.
[6] K. Moszyński, op. cit., s. 557.
[7] P. Kowalski, op. cit., s. 249.
[8] T. Baraniuk, Prześmiewanie świata. O przebierańcach zapustnych na północno-zachodnim Mazowszu, Warszawa 1999.