Wilk się nie myje, a żyje- higiena na wsi
Higiena osobista, dbanie o czystość ciała niestety w poprzednich wiekach nie była priorytetem mieszkańców wsi i nie tylko ich. Jak było z tym myciem?
Co ciekawe, w średniowieczu poziom higieny był znacznie lepszy, niż w wiekach późniejszych. W źródłach historycznych znajdują się opisy łaźni, z jakich można było skorzystać na ziemiach polskich. Chociaż Kościół w tym czasie nie zachęcał ludzi do zażywania kąpieli. Powtarzano słowa za św. Hieronimem: ten, kogo chrzest oczyścił, nie musi się kąpać raz drugi, dodatkowo Kościół nauczał, iż dobry chrześcijanin jest brudny na ciele a czysty na duszy – przyziemne sprawy związane z wyglądem nie powinny odciągać go od spraw boskich. Pojawiają się opisy osób, zazwyczaj świętych, którzy unikali mycia się, czasem przez całe życie. Wiązało się ze średniowieczną ascezą. Można uznać, iż były to zachowania odbiegające od powszechnej normy i przedstawiciele prawie wszystkich warstw społecznych korzystali z łaźni i myli się.
Józef Burszta o wczesnośredniowiecznej wsi pisze tak: Jak już wiemy, mieszkano wówczas w chałupach jednoizbowych bez okien w dzisiejszym znaczeniu. Były to izby kurne, gdzie dym z otwartego ogniska uchodził dachem. W takich warunkach higiena mieszkania, a osobista nie mogły być wysokie. Wiemy jednak, że izby zamiatano, a ściany bielono często wapnem, zmywano drewniane i gliniane naczynia, myto się w miskach, nawet z użyciem mydła, które wyrabiano z popiołu i tłuszczu […]. Latem kąpano się w jeziorach i rzekach, zimą zaś w łaźniach [Inglot S. 1970, s.145]
W XVII wieku każde miasteczko, wieś czy dwór szlachecki miały własną łaźnię urządzoną sposobem staropolskim. Był to budynek drewniany, w którym w jednej izbie znajdowały się piec i ognisko, gdzie polewano wodą rozpalone kamienie. Jak podaje Zygmunt Gloger łaźnie zaczęły upadać w okresie saskim. Pozostały tylko przysłowia, jak im kto w łaźni wyżej siedzi, tem się więcej poci; sprawić komuś łaźnię.
Kiedy zaniknął zwyczaj budowania we wsi łaźni, stan higieny osobistej znacznie się obniżył, zresztą był niski w całym społeczeństwie. Z braku dostatecznej ilości studzien czerpano wodę z rzek, stawów, sadzawek, które również służyły do pojenia bydła, moczenia lnu i konopi, była to często woda, którą w różny sposób zanieczyszczano. Na wsiach kąpano się latem. W chałupach nie było naczyń przeznaczonych do mycia, a mydło było luksusem. Myto się bardzo pobieżnie, pryskano na ręce wodą i pocierano nimi twarz. Włosy również rzadko czesano, stąd często pojawiał się na nich kołtun, lecz uważano iż jak wszelkie inne choroby tak i kołtun sprowadzany jest przez „złe” osoby a nie przez brud. Niski stan higieny sprawiał, że występowały różnego rodzaju choroby skórne, które szły w parze z pojawiającymi się co pewien czas zarazami nazywanymi „powietrze”, jak ospa, dur plamisty, dżuma.
Higiena ówczesnej wsi pozostawiała wiele do życzenia. […] Myto się rzadko i to przeważnie w sposób pobieżny. Szczególnie w miesiącach zimowych rzadko decydowano się na bardziej dokładne mycie. […] Niski stan higieny powodował, że nadzwyczaj często zarówno w odzieży jak i we włosach gnieździły się wszy; w tamtych czasach nie należało to jednak do spraw wstydliwych. Iskanie, czyli wyszukiwanie i zabijanie wszy, należało do czynności, które wykonywane były nieraz nawet publicznie, na przykład na przyzbie chałupy. Iskanie w głowie ukochanej osoby uważane było za pewnego rodzaju dowód miłosnej pieszczoty. [Baranowski, 1971, s.164-165]
Kazimierz Moszyński w Kulturze Ludowej Słowian także wspomina o braku zamiłowania do czystości włościan słowiańskich, a najgorzej jest w kwestii pielęgnowania ciała, czyli kąpielami i myciem. Chociaż istnieją nazwy tkanin służących do wycierania, to jest obrus i ręcznik, to nie mają nic wspólnego z myciem rąk a tym bardziej twarzy. Ręcznik służył pierwotnie nie do osuszania umytej twarzy, czy rąk, ale do wytarcia potu i brudu bez użycia wody.
Włościanie z Małopolski i Mazowsza, zamierzający się myć, czerpią zwykle kwartą wodę z cebra, kubła albo stągwi, nabierają wody pełne usta, stawiają kwartę gdzie bądź wpobliżu i wodą z ust obmywają naprzód ręce a potem twarz, dobierając jej z kwarty ile trzeba; szyja pozostaje przetem zwykle nietknięta. W niektórych okolicach myją się wprawdzie co rano nad miskami, ale toaleta taka sprawdza się ściśle mówiąc, do opłukania oczu oraz zwilżenia twarzy i nie zasługuje w naszym rozumieniu nawet na nazwę mycia. Mydło nie jest przytem wcale używane. [ Moszyński K. 1929, s.591]
Niestety dbanie o higienę osobistą jeszcze długo nie było sprawą ważną. W miastach panie czytywały poradniki, lecz jedne zalecały jak najczęstsze korzystanie z wody, inne były zdania, iż codzienne używanie wody nie jest wcale potrzebne. Korzystano z tzw. „wód paryskich” aby przytłumić niemiłe zapachy, jakie wynikały z braku kąpieli. Najczęściej myto tylko to co wystaje spod kołnierzyka, czyli ograniczano się do rąk, twarzy. Do tych czynności wystarczyła miednica i dzbanek z wodą. Na wsiach również mycie ograniczano tylko do rąk i twarzy, ewentualnie stóp. W okresie świątecznym, czy przed uroczystościami odbywała się dokładniejsza kąpiel, podczas której myto się od pasa w górę. Głowy, włosów nie myto, więc cały czas problemem były wszy i kołtuny.
Poprawa świadomości dotyczącej higieny osobistej następowała powoli. W okresie międzywojennym posiadanie w chałupie kącika do mycia występuje rzadko, lub jest on niewystarczająco wyposażony. Ten brak najprostszych urządzeń do mycia się utrudnia bardzo utrzymanie ciała w czystości. Tak prosty zabieg, jak mycie rąk, nastręcza trudności, których człowiek spracowany, o przyzwyczajeniach higienicznych nie wyrobionych, nie ma siły przezwyciężyć. Jeżeli człowiek, chcący się umyć, musi sam sobie przynieść wody, poszukać miski, mydła i kubka, gdyż wszystko to nie ma stałego miejsca, zniechęca się tym i zaniedbuje się z tego powodu. [ M. Kacprzak, 1937, s.105]
Jednak z czasem coraz powszechniejsze stają się kąciki higieniczne, gdzie oprócz miski, wiadra czy dzbana z wodą, jest wieszak na ręcznik, a na półeczce pudełko na grzebień i inne przybory toaletowe.
Coraz większy nacisk na edukowanie ludności w sprawach higieny doprowadził do zwiększenia świadomości mieszkańców wsi. Przezwyciężenie przyzwyczajeń było trudne, ale z czasem higiena i warunki sanitarne poprawiły się, a to zaowocowało zmniejszeniem liczby różnego rodzaju chorób. Zmiana świadomości, ale również dostęp do bieżącej wody ułatwiły dbanie o higienę osobistą. Zaczęły pojawiać się łazienki wyposażone w odpowiednie sprzęty do kąpieli.
Mimo, iż dzisiaj nie mamy problemu z dostępem do wody, a sklepy oferują nam różnorakie przybory toaletowe i środki czystości, możemy zauważyć, iż przysłowie Częste mycie, skraca życie jest wciąż aktualne.
Ewa D. Rutkowska
Literatura
Baranowski Bohdan, (1971), Kultura Ludowa XVII i XVIII w. na ziemiach Polski Środkowej, wyd. Wydawnictwo Łódzkie, Łódź.
Inglota Stefan red. (1970), Historia Chłopów Polskich, T. 1, wyd. Ludowa Spółdzielnia Wydawnicza, Warszawa.
Kacprzak Marcin, (1937), Wieś Płocka: warunki bytowania, wyd. Instytut Spraw Społecznych, Warszawa.
Moszyński, Kazimierz, (1929), Kultura Ludowa Słowian, T.1 cz.1, druk. Uniwersytet Jagielloński, Kraków.