Kontakt
  • Zmień kontrast
  • Zmniejsz rozmiar tekstu
  • Zwiększy rozmiar tekstu
  • Zobacz deklarację dostępności
logo-www-kolor-50logo-www-kolor-50logo-www-kolor-50logo-www-kolor-50
  • AKTUALNOŚCI
    • Najnowsze
    • Blog
    • Kalendarz wydarzeń
    • Wieści Muzealne online
    • Konferencje
    • Archiwum
  • DLA ZWIEDZAJĄCYCH
    • Muzeum godziny bilety
    • Wirtualne spacery
    • Bilety
    • Regulamin zwiedzania
    • Informacje dla osób z niepełnosprawnościami
    • Oferta noclegowa
    • Gastronomia
  • EDUKACJA
  • O MUZEUM
    • Historia
    • Zbiory cyfrowe
    • Nagrody
    • Projekty i inwestycje
    • Biblioteka
    • Wydawnictwa – sklep
    • Partnerzy
    • Kariera
  • USŁUGI DODATKOWE
    • Informacje dla Wystawców
    • Wynajem obiektu i terenu
      • Kościół z Drążdżewa
      • Sale konferencyjno-szkoleniowe
      • Piknik
      • Organizacja ogniska
    • Wóz, bryczka, kulig
    • Szkółka jeździecka
    • Jazda w siodle
  • BILETY
  • BIP
  • Facebook
  • Instagram
  • YouTube
  • Mapa strony
0

Kiedyś

  • Strona główna
  • Aktualności
  • Blog
  • Kiedyś
Świat na opak – przysłowia niderlandzkie w twórczości Pietera Bruegla Starszego – wykład w ratuszu 14 marca 2024 r.
8 marca 2024
Wykład o przysłowiach w malarstwie Pietera Bruegla Starszego
14 marca 2024
11 marca 2024
Kategorie
  • Blog
Tagi

Na mazowieckich wioskach przed stuleciem większość domów stanowiły drewniane chaty. Podobnie było z pozostałymi budynkami gospodarczymi, takimi, jak obory, stodoły, spichlerze i kurniki. Dużo spośród istniejących wtedy budowli pochodziła z dziewiętnastego wieku, a więc z czasów, gdy drewniany budulec był powszechnie dostępny i stosunkowo tani. Istniały wtedy jeszcze domy, których ściany zewnętrzne skonstruowano z bali o grubości kilkunastu centymetrów. Szpary pomiędzy nimi uszczelniano mchem, a od środka dawano rodzaj tynku, którego głównym składnikiem była glina z domieszką piasku, obornika i plew, a czasem bardzo drobno pociętej sieczki. Taką samą mieszanką wylepiano podłogę w izbach, od czego wzięły się nazwy: polepa, tok, klepisko. Ten ostatni wyraz odnosił się także do nawierzchni w przejezdnej części stodoły. Na klepisku inaczej zwanym boiskiem młócono zboże za pomocą cepów.

Drewniane, ułożone z desek podłogi w mazowieckich chatach pojawiły się późno. Deski wymagały przetarcia drewna w tartaku, a to było dość kosztowne. Dawali je bogatsi gospodarze w reprezentacyjnych izbach. Były dumą gospodyni, która szorowała je „do białości”. Od początku XX wieku modne stało się rozkładanie na nich szmaciaków. Tak nazywano wąskie chodniki utkane na krosnach z pociętych na paski starych tkanin – szmat.

Takie szmaciaki można było oglądać w wielu domach jeszcze w latach siedemdziesiątych XX wieku, podobnie jak klepiska w sieniach i kuchniach drewnianych domów. Te stare chaty często posiadały tylko dwie izby mieszkalne, a dawne rodziny były dość liczne. Zazwyczaj życie dawnej rodziny koncentrowało się w jednej izbie. Na około dwudziestu metrach kwadratowych domownicy wykonywali domowe prace, spędzali wolny czas, spali, jadali posiłki, przyjmowali sąsiadów. W najliczniejszym gronie gromadzono się w okresie zimowym, kiedy nie było prac polowych. Było ciasno, tym bardziej, że wtedy właśnie w izbie pojawiały się kołowrotki do przędzenia i inne urządzenia potrzebne do pracy z przędzą, a także krosna tkackie. Kiedy zapadał zmrok, oświetlano wnętrza lampą naftową wiszącą na ścianie, a dla oszczędności nafty korzystano ze świeczek, lub używano lampek własnej konstrukcji zwanych pszczylkami. Były to odcięte dolne części butelek wypełnione łojem zwierzęcym, w którym tkwił knot. Takie oświetlenie w niewielkim stopniu rozjaśniało mrok, za to  zanieczyszczało powietrze. Zresztą w czasie niepogody nawet w ciągu dnia w chatach nie było dostatecznie widno, gdyż małe okna wpuszczały do środka niewiele światła. Trzeba dodać, że w  najbiedniejszych domach jeszcze na początku XX wieku nie było lamp naftowych. We wszystkich zaś mazowieckich chatach aż do lat sześćdziesiątych nie było bieżącej wody. Do picia, gotowania, mycia i prania czerpano ją ze studni. W izbie, najczęściej w pobliżu drzwi stała ławeczka, a na niej wiadro z czystą wodą, obok cebrzyk – klepkowe naczynie do mycia i zmywania naczyń, zastąpione w okresie powojennym przez miednicę blaszaną. Na ścianie powyżej znajdowała się półeczka z wieszakiem na ręcznik. Taki kącik czystości czasem ozdabiano przybijając na ścianie makatkę z białego płótna, na której widniał wyszyty włóczką napis i odpowiedni wizerunek.

W komorze albo na poddaszu przechowywano balię – duże klepkowe, okrągłe naczynie służące do prania i kąpieli. Obie czynności wykonywano o wiele rzadziej niż dziś, zabierały one dużo czasu i wymagały nanoszenia i zagrzania dużej ilości wody.

Codzienne posiłki, w porównaniu z dzisiejszymi  można określić jako mało urozmaicone. W wielu domach mięso jadano od święta. A trzeba pamiętać, że obowiązki domowników, to przede wszystkim praca fizyczna.

Mimo licznych zajęć życie płynęło wolniej, niż obecnie, a jedni drugim mogli poświęcić więcej czasu.

Robert Rumiński

 


Podaj dalej

Podobne wpisy

brona żelazna - esowata fot. D. Krześniak

13 czerwca 2025

Brona – jedno z najważniejszych narzędzi w rolnictwie


Czytaj dalej
8 czerwca 2025

Wołowe wesele


Czytaj dalej

System muzealny Muza; www.muza.mobilems.pl ;MWM/E 10625;;fot. Muzeum Wsi Mazowieckiej w Sierpcu

2 maja 2025

Święty Florian


Czytaj dalej
4122047
Total
Visitors
Strony internetowe i pozycjonowanie Google
  • BIP
  • Facebook
  • Instagram
  • YouTube
  • Mapa strony
0
  • Brak dostępnych tłumaczeń dla tej strony
Ta strona korzysta z ciasteczek aby świadczyć usługi na najwyższym poziomie. Dalsze korzystanie ze strony oznacza, że zgadzasz się na ich użycie.OK