Powszechnie do drugiej wojny światowej na wsiach Mazowsza domy odwiedzały grupy kolędników. Te odwiedziny rozpoczynały się drugiego dnia świąt Bożego Narodzenia i trwały do święta Trzech Króli. Kolędnicy składali życzenia świąteczne i noworoczne, a nagradzani byli datkami pieniężnymi lub jadłem: wypiekami świątecznymi, kiełbasą, orzechami. Dorosłych częstowano kieliszkiem wódki.
Najmłodsi, poczynając od kilkuletnich dzieci, kolędowali z gwiazdą. Z pomocą starszych konstruowali z obręczy przetaka wieloramienną gwiazdę oklejoną bibułą i ozdobioną kolorowymi bibułkami. Czasem na takiej gwieździe naklejone były wyobrażenia Św. Rodziny. Gwiazda mocowana na długim patyku, często zaopatrzona była w mechanizm, który pozwalał na jej obracanie. Najciekawsze i dające powód do dumy były zmyślnie skonstruowane gwiazdy, które wewnątrz miały zapaloną świeczkę.
Inne grupy dziecięce, ale i złożone z osób dorosłych, kolędowały z szopką. Podobnie, jak gwiazdy, szopki też różniły się między sobą. Te najprostsze sklejone były z kartonu lub zbite z deszczułek. Miały podłogę wymoszczoną sianem, a postaci wewnątrz były wycięte z tektury i pomalowane farbami. Na szczycie takich szopek znajdowała się pomalowana srebrzanką lub oklejona pazłotkiem gwiazda betlejemska. Zdarzały się szopki z postaciami wyrzeźbionymi z drewna, ale były też szopki ruchome. Te ostatnie były duże i posiadały konstrukcje umożliwiające manipulowanie figurkami. Dzięki temu kolędnicy mogli prezentować przedstawienie. Ruchome szopki były szczególnie oczekiwane, ale tylko w bogatszych domach, gdyż chodzący z taką szopką oczekiwali zapłaty w formie pieniężnej. Kolędnicy ci pochodzili przeważnie z okolicznych miasteczek i często mieli z sobą instrumenty muzyczne, na których akompaniowali śpiewając kolędy. Co roku kolędowali w ten sposób i wiedzieli, w którym domu mogą liczyć na datek. Wywodzili się zazwyczaj z biedoty miejskiej, a okres bożonarodzeniowy był jedną z okazji pozwalających zgromadzić nieco środków na przetrwanie.
Inną, ale liczną grupą kolędniczą były „Herody”. Taki też tytuł miało samo przedstawienie. Aktorami byli dorośli kawalerowie, a mogło być ich nawet kilkunastu. Przedstawienie dawano tylko w kilku bogatszych domach, do których odpowiednio wcześniej schodzili się sąsiedzi. Potrzeba było dużej izby, aby mogli się pomieścić zarówno aktorzy, jak i publiczność. Pieniądze, które otrzymywali Herody zazwyczaj przeznaczone były na jakiś szczytny cel. Na tle zasypanej śniegiem wsi grupa Herodów przedstawiała się bardzo malowniczo. Pomysłowo wykonane stroje i rekwizyty były powodem zachwytu dzieci, które towarzyszyły Herodom podczas pobytu we wsi. Postaciami, które w takiej grupie występowały były: Herod, Marszałek, żołnierze, Żyd, Śmierć, Diabeł, Anioł. Zdarzało się jednak, że kolędników było więcej. Herod miał na sobie purpurowy płaszcz i złociste berło oraz błyszczącą koronę. Żołnierze trzymali w rękach miecze, które wyglądały jak prawdziwe, a na ich głowach pyszniły się kolorowe, wielkie czapy. Diabeł z rogami na głowie i długim ogonem, okryty ciemnym kożuchem wywijał straszliwymi widłami. Ogromne wrażenie robiła Śmierć w białym prześcieradle i makabrycznej masce. Ona również trzymała w rękach swój atrybut – atrapę kosy z namalowanymi czerwoną farbą śladami krwi. Żyd z pejsami i z workiem na plecach swoim zachowaniem i kwestiami mówionymi wprowadzał w powagę i grozę widowiska sporo humoru. Tekst przedstawienia był od lat niezmienny i widzowie recytowali fragmenty wraz z aktorami. Marszałek, jako najważniejsza z osób był zarazem impresario grupy, bo to on pytał o pozwolenie wystawienia sztuki i omawiał kwestie techniczne i finansowe. Treść dotyczyła sądu nad królem Herodem i walki o jego duszę między niebem a piekłem.[1] Czasem zdarzało się, że w okresie poświątecznym pojawiały się wśród kolędników postacie zapustne, takie, jak Bocian, Dziad z kozą, Konik. Niektóre z nich towarzyszyły grupie Herodów i wprowadzały dużo zamieszania.
Autor: Robert Rumiński
Literatura:
[1] Fragmenty tekstu przedstawienia znajdują się w wywiadzie przeprowadzonym we wsi Godlewo Milewek, gm. Nur. Tekst odtwarzany był z pamięci przez kilkoro informatorów pochodzi z lat czterdziestych XX w.
Archiwum MWM, sygn. E 520, wywiady 93/13,s.30-33.