Obrzęd topienia Marzanny w skansenie w Sierpcu. Powitanie wiosny

 

Zgodnie z tradycją wiosnę witamy 21 marca. Mieszkańcy dawnej wsi termin zakończenia zimy przesuwali jednak na 4 niedzielę Wielkiego Postu, nazywaną Laetare, Białą lub Śmiertną. Tego dnia młodzież z całej wsi gromadziła się, by wspólnie wykonać ze słomy kukłę. Nazywano ją różnie – Marzanna, Śmiertka, Marzaniok lub Śmiercicha. Nosiła zaś strój druhny – białą koszulę, kwiecistą spódnicę, fartuszek, gorset, wianek i wstążki w warkoczach. Gdy już była gotowa dziewczęta i chłopcy ruszali z nią w uroczystą procesję między zagrodami. Orszak przestrzegał przy tym hierarchii, rozpoczynając pochód od proboszcza, sołtysa, nauczyciela, znaczniejszego gospodarza. Przy każdym domostwie pochylali kukłę, jak gdyby w ukłonie. Wierzono powszechnie, że przez to zabiera stamtąd wszelkie utrapienia i choroby. Po obejściu wszystkich zagród wychodzili z nią poza granice wsi. Tam dokonywali symbolicznej egzekucji kukły – zdzierali z niej ubranie, czasami rozrywali i podpalali, po czym wrzucali w nurt rzeki. Nie wolno było dotykać płynącej Marzanny, bo to groziło uschnięciem ręki. Szybko opuszczano też miejsce zbrodni, nie oglądając się za siebie, by nie zabrać z powrotem niczego złego. Potknięcie, bądź upadek w drodze powrotnej mógł zwiastować chorobę, a nawet rychłą śmierć. Przyroda nie znosi jednak pustki. Następnego dnia młodzież ruszała w nowym orszaku, tym razem zabierając ze sobą gaika, nazywanego też nowym latkiem. Była to zielona gałąź świerku, bądź sosny, którą ozdabiano wstążkami, kolorowym papierem i wydmuszkami jaj (warto zauważyć, że jajko jest jednym z najstarszych symboli życia powracającego na wiosnę). W ten symboliczny sposób na miejsce przepędzonej zimy młodzi przynosili między obejścia wiosnę i nowe życie. Uradowani tym gospodarze przyjmowali ich z radością w swoich domach, częstując czym kto miał.