Obróbka lnu
Jedną z wielu uprawianych przez ludność roślin mających ważne znaczenie w gospodarstwie był len. Według źródeł archeologiczny na ziemiach polskich był użytkowany już w młodszej epoce żelaza.[1] Dzięki posiadanym właściwościom włóknistym i oleistym był podstawowym surowcem tkackim głównie do wyrobu płótna, powrozów i sznurów oraz oleju z nasion. W tym celu w każdym gospodarstwie wysiewano na zagonach len, z którego otrzymywano włókno na przędze.
W Polsce uprawiano 2 gatunki lnu: najczęściej starodawny o kwiatach niebieskich, krótkowełnisty oraz wielgolen, o kwiatach białych i długim, cienkim włóknie. Siew wykonywano wiosną, w okresie od kwietnia do maja na dobrze oczyszczoną z kamieni i chwastów ziemię. Ponieważ len wymagał dobrej gleby, często przed siewem ziemię użyźniano – gnojono najlepiej nawozem świńskim.[2]
Szczęśliwymi dniami do siewu były tzw. lnowe dni, które przypadały na św. Stanisława, św. Zofii i św. Heleny. O terminie siewu mówią też przysłowia polskie:
„Jak się zasieje len w św. Stanisława, to tak urośnie jako ława.”
„Św. Stanisław len sieje, Zofia konopie, a Urban jęczmień i owies każe kończyć chłopie”.
W czasie wzrostu zagony z lnem gospodynie starannie pieliły, aby chwasty nie zanieczyszczały włókien. Zbiór odbywał się późnym latem po żniwach, gdy ziarno już dojrzało, a łodygi były jeszcze trochę zielone. Wyrywano go ręcznie z korzeniami i wiązano w małe snopeczki, które należało dobrze wysuszyć przez kilka dni na słońcu. Wysuszone snopki zwożono do stodoły, z których najpierw oddzielano nasiona od łodyg. W tym celu obijano len bijadłem, lub wyczesywano główki – torebki nasienne za pomocą dużych drewnianych grzebieni, a po ich wymłóceniu z nasion – siemienia wytłaczano olej. Len już bez nasion, poddawano długotrwałej obróbce polegającej na moczeniu lub roszeniu, suszeniu, międleniu i czesaniu. W czasie moczenia len na kilkanaście dni lub ok. trzech tygodni zanurzano w wodzie obciążając go kamieniami lub żerdziami. Roszenie polegało na rozkładaniu lnu na łące i czekano by został zroszony rosą i deszczem. Kilkakrotne moczenie i suszenie łodyg lnu sprawiało możliwość łatwiejszego oddzielenia wierzchniej twardej warstwy tzw. paździerzy od włókna. Służyły do tego dwa przyrządy międlica i cierlica, a czynność oddzielenia nazywano tarciem lnu. Czyszczenie i tarcie lnu odbywało się w październiku zgodnie z przysłowiem:
„Październik bo paździerze baba z lnu cierlicą bierze”.
W czasie tarcia lnu panowała współpraca sąsiedzka, gospodynie gromadziły się na dzień lub dwa po kolei u każdej w zagrodzie ze swoją międlicą i cierlicą. Ustawiały je na wbitych w ziemię kołkach i tarły len należący do danego gospodarstwa. Po zmiędleniu len czyszczono z resztek paździerzy. Brano garść włókna i uderzano w nie specjalną klepaczką, czyli deską z walcowatym uchwytem i mieczykiem.[3]
Ostatnią czynnością było czesanie dwukrotne wytartego włókna za pomocą specjalnych szczotek żelaznych o zębach rzadkich i gęstych, nabitych z gwoździ na krańcach podłużnej deski. W trakcie czesania następowała selekcja włókna na gatunki. Najgorsze włókna pozostające między zębami szczotek tzw. pakuły, wykorzystywano do wyrobu powrozów, grubych płacht, zatykania szczelin i wypełniania dziur. Z oczyszczonego włókna na kołowrotku gospodynie przędły nici wykorzystywane do tkania na krośnie płócien. Ze zgrzebi po pierwszym czesaniu otrzymywano nici na wątek do tkania płótna na koszule, prześcieradła itp. Z włókien po drugim czesaniu zwanych paczesi używano na wątek przy tkaniu delikatniejszych płócien na koszule, ręczniki czy obrusy.[4] Tkanie na krosnach odbywało się późną jesienią i zimą.
Opr. Danuta Krześniak
Literatura:
[1] B. Ogrodowska Zwyczaje obrzędy i tradycje w Polsce, s. 103
[2] M. Żywirska ; Puszcza Biała; s.156-157
[3] M. Pokropek; Etnografia. Materialna kultura ludowa Polski na tle porównawczym; s.393-395
[4] B. Ogrodowska Zwyczaje obrzędy i tradycje w Polsce, s. 103