Kalendarzowy początek wiosny zaczyna się 21 marca, dla dzieci i młodzieży to dzień radości i zabawy. Do dzisiaj, może już nie tak powszechnie kultywowany jest zwyczaj topienia Marzanny – symbolu zimy i śmierci. Marzanna – słomiana kukła ubrana w białą suknię, kolorowe korale i wstążki to personifikacja zimy. Dawniej nazywano ją Morena, Mrzaniok, Śmiertka, Śmiercicha. W czasie równonocy wiosennej należało jak najszybciej pozbyć się zimy, budząc w ten sposób przyrodę do życia i zapewniając obfite plony w nowym roku wegetacyjnym. Wiele obrzędów i zwyczajów w tym czasie miało na celu wyrzucenie ze wsi wszelkiego zła, chorób, a zapewnienie zdrowia i urodzaju.
Wyprowadzano więc Marzannę w barwnym korowodzie poza granice wsi, palono i topiono w najbliższym stawie lub rzece. W ten sposób przywoływano wiosnę, którą wprowadzano do wsi zielonym młodym Latkiem. Gaikiem z młodego świerka, przybranym w bibułkowe kwiaty a niekiedy i pisanki – symbol życia. Obnoszono Lateczko po wsi śpiewając:[1]
„Wynieśliśmy już z wioski śmierć-
Niesiemy nowe Lato.
Kłaniamy się majowym dniom
I kolorowym kwiatom”.
Wiosna dla mieszkańców wsi to początek pracy w polu. Dawniej, żeby w polu i zagrodzie się darzyło, przestrzegano wielu zasad łącząc kult chrześcijaństwa z obrzędami i zabiegami magicznymi. Owe zasady i zabiegi magiczne miały chronić gospodarzy i zwierzęta od chorób i czarów, a pola uprawne od klęsk i zarazy. Dziś wiele z tych zwyczajów i obrzędów już się nie praktykuje, a młodzi gospodarze wręcz mówią, że to zabobony.
W obrzędowości agrarnej kalendarz liturgiczny Kościoła niejednokrotnie określał czas podejmowanych prac polowych. Od święta Zwiastowania Najświętszej Maryi Panny, zwanej też Matką Boską Roztworną, Zagrzewną, Strumienną (przypadające 25 marca) gospodarze rozpoczynali wiosenne prace w polu. W polskiej tradycji ludowej Matka Boska czczona jest jako patronka wiosny i budzącego się w przyrodzie życia.
Symbolem początku wiosny są też bociany, których oczekiwano w połowie marca. Ptaki te obdarzane dużym szacunkiem są też symbolem szczęścia, powodzenia i płodności, a ich sąsiedztwo w zagrodzie do dzisiaj jest bardzo pożądane.
Do końca XIX wieku na Podlasiu i na Kurpiach na święto Zwiastowania Najświętszej Maryi Panny i powitanie bociana zwiastuna wiosny, gospodynie piekły Busłowe – Bocianie Łapy. Zgodnie z porzekadłem: „Na Zwiastowanie przybywaj bocianie!”
Busłowe to pieczywo obrzędowe w kształcie pięciopalczastych łap ptasich, które wkładano do gniazd bocianich, aby skłonić ptaki do powrotu i przyspieszyć nadejście wiosny. Do gniazd wkładano również inne wypieki z ciasta: były to skowronki, pługi, brony, na pomyślność prac polowych. Kiedy bocian po raz pierwszy w roku pojawił się i kołował nad zagrodą, domownicy wybiegali na podwórze, podnosili wysoko bocianie łapy i inne obrzędowe ciasta i wołali: „Busoł, busoł!” („bocian”), aby skłonić go do założenia gniazda i przynosił szczęście i pomyślność.[2]
Nadejście wiosny podobnie jak bociany zwiastowały jaskółki, których wypatrywano na niebie. Według zwyczaju kto pierwszy ujrzał jaskółkę na niebie będzie miał szczęście i pomyślność przez cały rok. W kulturze ludowej jaskółka związana była z wiosennymi świętami płodności i odradzaniem się przyrody, była symbolem pracowitości, dobrej nowiny i nowego życia.
Patronem wiosny i wiosennych prac polowych, a także rolników, pasterzy, zwierząt gospodarskich oraz wilków jest św. Jerzy, którego święto przypada 23 kwietnia. Jeszcze na początku XX wieku na Ziemi Białostockiej i Sejneńskiej w dniu św. Jerzego obchodzono pola i obnoszono wokół nich chleb i sól. Chleb zawinięty w białe płótno oraz pieczone specjalnie na ten dzień tzw. korowajczyki, toczono po polu, oziminach, wschodzącym młodym życie, aby skłonić je do szybkiego i bujnego wzrostu. Wypowiadano przy tym zaklęcie na urodzaj: „Gdzie korowaj chodzi, tam żytko rodzi”. Rozłamywano i spożywano chleb i korowajczyk, a okruchy pozostawiano w bruzdach na dobry plon i dostatek.[3]
W tym dniu również odbywał się pierwszy wypęd bydła na pastwisko. Aby je chronić od chorób, przed wilkami, złodziejami oraz żeby zapewnić ich mleczność, uderzano krowy poświęconą palmą wielkanocną i kropiono wodą święconą.
O dobry urodzaj i błogosławieństwo w pracy na roli modlono się szczególnie w tzw. dni krzyżowe. Wypadają one 25 kwietnia, w dniu św. Marka Ewangelisty oraz, poniedziałek, wtorek i środa przed Wniebowstąpieniem Pańskim. Odprawiano msze i procesje błagalne z kościoła do wybranego we wsi krzyża, prosząc o dobry urodzaj, o deszcz jeśli była susza lub o słoneczną pogodę jeśli były ciągłe deszcze. W dni krzyżowe przestrzegano zakazu wyprowadzania na pierwszy wypas zwierząt, żeby nie bolały ich nogi i nie chorowały na zapalenie wymion. Podobny charakter miała procesja w czasie obrzędu święcenia pól, którego dokonywał ksiądz w określonych miejscach, często przy przydrożnych kapliczkach. W przygotowane na skraju pola kopce graniczne, wkładano karteczki ze stronicami ewangelii. W ten sposób chciano ochronić pola przed burzami i gradem.[4]
Na cykl wiosennych prac rolniczych, duży wpływ miały również przysłowia ludowe. Przekazywane z pokolenia na pokolenie, stanowiły ludową mądrość, a także związek z przyrodą i naturą. Na podstawie przysłów wróżono pogodę:
„Gdy Wielki Piątek ponury, Wielkanoc będzie bez chmury”;
„Deszcz na świętego Błażeja – słaba wiosny nadzieja”.
Były też takie, które wyznaczały rozpoczęcie prac w polu, obfitość plonów lub ich brak, urodzaj i powodzenie.
„Gdy w święty Idzi pogoda, wielka dla siejby wygoda”;
„W Wielki Piątek, dobry siewu początek”;
„Kto sieje jarkę po św. Wojciechu, to lepiej żeby ją trzymał w miechu”;
„Sadź ziemniaki w wilię Marka, to będzie pod krzakiem miarka”;
„Na św. Jacek z nowej pszenicy placek”.
Dzisiaj o większości tych zwyczajów i obrzędów, jakie ludność wiejska stosowała w celu ochrony upraw i zwierząt, od których zależała jej egzystencja, możemy się dowiedzieć z opowieści naszych przodków.
Autor: Danuta Krześniak
Bibliografia:
[1] E. Ferenc-Szydełkowa, s.115-116
[2] B. Ogrodowska, s.28
[3] Tamże s.73
[4] Z. Kupisiński s.187-189