Gromada bowiem temu tylko pomaga,
kto zawsze gotów jest pomóc gromadzie
Mieszkańcy wsi tworzyli zwartą społeczność, zajmującą się uprawą roli. Gromada, w obrębie, której żyli, jako całość pilnowała wartości i obyczajów przekazywanych z pokolenia na pokolenie. Powszechnym zjawiskiem w wiejskiej gromadzie była solidarność i współpraca sąsiedzka, która opierała się na zasadach ustanowionych w przeszłości. Rodowód idei wzajemnej pomocy Wojciech Skuza opisuje tak: życie człowieka na wsi jest tak uzależnione od sił przyrody, że nie ma dziwoty, iż chłop całą swoją filozofię oparł na mądrości świata zewnętrznego. Widzi człowiek wsi codziennie las i słyszy silne poszumy drzew, a równocześnie widzi to i rozumie, że właśnie ten las dlatego oprzeć się może wichrom i burzom, ponieważ stanowi on gęstwinę. Pojedyńcze drzewo, rosnące gdzieś za płotem, łamie się z trzaskiem okropnym przy lada mocniejszej wichurze. W gromadzie — las odeprze każdy napór wichru. Widzi człowiek na wsi rzeki, których siła w tym tylko leży, że niezliczone ilości kropel łączą się razem. I — kiedy jedna kropla wody żadnej nie przedstawia grozy — to moc i siła milionów kropel kruszy najtwardsze skały! […] Skoro klęska żywiołu (powódź, czy gradobicie) dotknie ziemię — nie omija ta klęska pojedynczego człowieka, lecz wszystkich karmi jednakim nieszczęściem. Dla praw przyrody nie ma lepszego, czy gorszego człowieka — wszyscy są równi […]. Każdy człowiek na wsi na każdym kroku narażony jest na nieszczęście, które niesie z sobą przyroda. Każdy na wsi zna te nieszczęścia i każdy prawie je przeżywał. Tu piorun uderzy w zabudowania, tam woda wyleje, gdzieindziej znów grad, czy posucha zniszczy plony. Wielkie to nieszczęście, zna je każdy i dlatego jeden człowiek współczujesz drugim. To właśnie współczucie jest pierwszym źródłem, z którego wypływa idea wzajemnej pomocy. Jeśli siłę przyrody widzi człowiek w jej gromadzkości — sam więc szuka też w ludzkiej gromadzie pomocy. [W. Skuza, 1939, s.11]
Pomoc wzajemna dotyczyła różnych przedsięwzięć. Najczęściej były to prace sezonowe jak sianokosy, żniwa, czy wykopki. Przy tych zajęciach często liczył się czas, dlatego cała gromada pracowała wspólnie na kolejnym polu. Pomoc taka występowała również przy obróbce lnu i konopi, lecz już prządki, czyli przędzenie nici zaliczało się bardziej do zajęć o charakterze towarzyskim, gdzie gospodynie spotykały się w jednej chałupie, ale każda przynosiła swoją kądziel.
Pomoc wzajemna organizowana była także przy różnego rodzaju nieszczęściach, bo jak mówili, to ze współczucia wypływała idea pomocy wzajemnej. Odwieczne prawo gromady powiada wyraźnie: „choć się pobijesz z sąsiadem — bacz, by w nieszczęściu mu pomóc. Dziś tobie — jutro mnie, bracie!“ [W. Skuza, 1939, s.34] Każdy z mieszkańców wsi narażony był na nieszczęścia, które wywołuje przyroda. Prawie wszyscy takich doświadczyli, czy to pożaru, czy zalania, zniszczenia plonów przez grad lub susze. Dlatego każdy spieszył pomóc sąsiadowi, jak mówiono żadnemu uczciwemu i mądremu przez myśl nie przejdzie wycofanie się od udzielania pomocy.
Zebranie się całej gromady wiejskiej do pracy najczęściej nazywano tłoką, lecz określano ją również: pobaba, pomoc z serca, na urodę, z łaski, czyli dobrej woli, na zamianę, na pomockę. W Encyklopedii Staropolskiej Zygmunta Glogera znajdujemy takie opisy tłoki: Tłoka, Tłóka, właściwie zbiegowisko, natłok ludzi; stąd poszła nazwa starego w Polsce, na Litwie i Rusi zwyczaju gromadnej pomocy i pracy kończącej się ucztą. Był to piękny słowiański obyczaj ludu rolniczego, dopóki nie zaczęto go nadużywać. Cechował on sąsiedzką wzajemność i ludzką uczynność naszych praojców, bo polegał na bezpłatnej pomocy, niesionej przez gromadę sąsiadowi, który wywdzięczał się za to tylko poczęstunkiem dla tłoczników i gotowości służenia im wzajemnie, gdy który potem zapotrzebował tłoki[Z. Gloger, 1903, s.366]. Ten rodzaj pomocy miał swoją ustaloną obrzędową formę. I tak, o taką pomoc trzeba było poprosić, zapraszać czy też zwoływać na tłokę. Nie wypadało odmówić takiemu zaproszeniu, moralnym obowiązkiem było pomóc. Po skończonej robocie zapraszano na poczęstunek i tańce.
Zbigniew Kuchowicz w Obyczajach Staropolskich tak opisuje tłokę. Istniały także pewne formy spotkań towarzyskich, będących przeżytkami dawnej wspólnoty wiejskiej. Najbardziej charakterystyczna była „tłoka”, pomoc, jaką ludność całej wsi świadczyła na rzecz jednego z gospodarzy. Najczęściej stosowano ją w czasie pilnych robót rolnych, zwłaszcza żniw. Zamożniejsi gospodarze korzystali z tej formy pomocy w celu szybkiego zakończenia pilnych prac, trzeba jednak podkreślić, że suty poczęstunek, jakim zwyczajowo obdarzano pracujących, stanowił dość poważny wydatek. Tłoka umożliwiała pracę także w niedzielę i święta, kler dopuszczał bowiem jej wykonanie, uważając, że nie jest ta praca zarobkowa. Bywało, że dwór wykorzystywał zwyczaj stosowania tłoki i zmuszał poddanych do świadczenia dodatkowych robót. Zwoływani wówczas całą wieś i zmuszano do pracy, której czasem towarzyszyła muzyka, dla podkreślenia jej wyjątkowego charakteru. Wracając do poczęstunków, jakie gospodarze sprawiali pracującym u nich sąsiadom, bez wątpienia tłoki należy zaliczyć do zebrań towarzyskich. Tak więc stanowiły one tylko formę pomocy sąsiedzkiej czy poważny ciężar (w przypadku nadużywania przez dwór), ale były też zgromadzeniem, na którym wspólnie konsumowano jadło i trunki. [Z. Kuchowicz,1975, s.489]
Wraz z wprowadzaniem coraz to nowocześniejszych maszyn rolniczych pomoc wzajemna stawała się coraz mniej konieczna. Gospodarzowi wystarczyła praca swojej rodziny, a obecnie sam może wykonać większość prac.
Najdłużej pracowano razem przy wykopkach, w latach powojennych oprócz pomocy sąsiedzkiej organizowana była pomoc młodzieży szkolonej w ramach czynu społecznego. Po tych tłokach zostały miłe wspomnienia wspólnej pracy i smaku pieczonego ziemniaka.
Ewa D. Rutkowska
Literatura
Bystroń Stanisław Jan (1994), Dzieje obyczajów w dawnej Polsce wiek XVI-XVIII, wyd. Państwowy Instytut Wydawniczy, Warszawa.
Gloger Zygmunt (1903) Encyklopedja Staropolska, t. IV, wyd. druk Piotr Laskauera i S-ki, Warszawa.
Kłodnicki Zygmunt (red.) (2002), Komentarze do Polskiego Atlasu Etnograficznego, t. VII, wyd. PTL, Uniwersytet Śląski Filia w Cieszynie, Wrocław-cieszyn 2002r.
Kuchowicz Zbigniew (1975), Obyczaje Staropolskie XVII-XVIII wieku, wyd. Łódzkie, Łódź.
Ogrodowska Barbara, (2001), Zwyczaje, obrzędy i tradycje w Polsce, wyd. Verbinum, Warszawa.
Skuza Wojciech (1939), Wzajemna pomoc w życiu wsi, wyd. Powszechnego Zakładu Ubezpieczeń Wzajemnych, Warszawa.
Gajek Józef, Zawistowicz-Adamska Kazimiera (red.) (1950/51), Prace i materiały etnograficzne, t. VII-IX, wyd. Polskie Towarzystwo Ludowznawcze, Łódź-Lublin.
Zadrożyńska Anna, (2000), Światy, zaświaty. O tradycyjnym świętowaniu w Polsce, wyd. Twój Styl, Warszawa.