W dawnych wiejskich domach znajdowały się sprzęty niezbędne do codziennego funkcjonowania. Miały one w przeważającej większości charakter użytkowy. Niektóre potrzebne były na co dzień, innych używano do prac sezonowych. W zamożniejszych domach było ich więcej i lepszej jakości. Wszędzie jednak zdarzały się przedmioty wykonane domowym sposobem. Zazwyczaj każdy gospodarz posiadał siekierę, młotek, nóż, dłuto i niewielką piłę. A to wystarczało do napraw domowych sprzętów, a nawet do wytwarzania niektórych prostszych mebli. Do niedawna funkcjonowało określenie „spod siekiery”. Z powodzeniem można je zastosować do niektórych dziewiętnastowiecznych mebli wykonanych prawdopodobnie przez ludzi nie będących stolarzami, a posiadających „smykałkę” do obróbki drewna. Trzeba pamiętać, że za robione na zamówienie, lub nabywane na targu rzeczy trzeba było zapłacić. Więc w miarę możliwości ludzie starali się zaoszczędzić i powstawały przedmioty jedyne w swoim rodzaju i niepowtarzalne. Co zatem można było wykonać samemu? Wbrew pozorom lista takich wytworów jest całkiem długa, natomiast tworzywem były głównie drewno i słoma. Nie da się wymienić tu wszystkiego, co tworzyli własnym sumptem nasi dziadowie. Przedstawione zostaną najbardziej typowe wytwory ludowego rękodzieła.
Na początku zostanie omówiona słoma, którą powszechnie kryto dachy budynków do polowy XX wieku. Poza tym pleciono z niej kapelusze, które zabezpieczały przed słońcem głowy żniwiarzy. Warkoczami słomianymi obijali ludzie futryny drzwi wejściowych przed nadejściem zimy. W czasie ostrych mrozów domownicy udający się w podróż saniami zakładali na obuwie wielkie buty uplecione ze słomy. Ten tani i ogólnodostępny surowiec służył też do wyrobu naczyń, z których największe – słomiane beczki na ziarno mogły pomieścić nawet kilkaset kilogramów. Bywały również wyplatane ze słomy siedziska krzeseł. Słomiana miotła na kiju była kiedyś w każdym domu. Nazywano ją pomiotło, czy też pomietło. Gospodynie czyściły nią wnętrze pieca chlebowego przed włożeniem bochenków.
Drewno, to materiał, bez którego trudno sobie wyobrazić życie naszych przodków. Z niego bowiem zrobiona była większość rzeczy w otoczeniu człowieka. Z różnych gatunków drewna powstawały różne przedmioty. Na przykład z lipy samemu można sobie było wystrugać łyżkę i używać jej przez kilka lat. Tu trzeba powiedzieć, że jeszcze do początku XX wieku mieszkańcy mazowieckich wsi powszechnie jadali drewnianymi łyżkami. W tamtym też czasie jadało się „z jednej miski”. Z lipowego drewna powstawały warząchwie, łyżki cedzakowe i … świątki. Brzoza nadawała się na maglownice i wałki oraz kijanki do prania, ale też na cepy do młócenia i dyszle do wozów. Niektórzy strugali z niej trzonki do siekier, choć podobno lepsze były akacjowe. Szybko rosnące, sadzone zazwyczaj za stodołami topole były doskonałym materiałem na koryta do pojenia zwierząt, a także na różnej wielkości niecki i kopańki – podłużne naczynia wydłubane z jednego kawałka drewna. Z lekkiego drewna wierzbowego strugano grabie do siana, którym dawano zęby grabowe – twarde i odporne na ścieranie. Sosna nadawała się do robienia prostych mebli. Powstawały z niej różnej wielkości ławy i stołki budowane bez użycia gwoździ. Wystrugane ręcznie nogi osadzane były w otworach wyciętych w siedzisku i klinowane. Tak powstałe z powodzeniem funkcjonowały w domu przez kilka pokoleń. Z lekkich gatunków drewna gospodarz strugał dla domowników nosidła do wody (siądy, siuńdy, szuńdy), które zawsze wisiały w sieni. Bywały zazwyczaj większe dla dorosłych i mniejsze dla dzieci, które od mniej więcej dziesiątego roku życia również przynosiły wodę. Lekkie – topolowe, wierzbowe drewno nadawało się także na łopaty do chleba.
Osobną grupą przedmiotów drewnianych powstających w obrębie zagrody stanowiły urządzenia i ich części związane z obróbką włókna. Począwszy od najmniejszych, wystruganych i wygładzonych szkłem czółenek tkackich, poprzez trzepaki i klepadła do lnu, motowidła, cierlice i międlice, aż do całych warsztatów tkackich. Te ostatnie można było co prawda zamówić u stolarza, ale taniej było pomierzyć poszczególne elementy na przykład u sąsiada i zbudować krosna własnoręcznie.
W muzealnych zbiorach znajduje się grupa przedmiotów, których wygląd świadczy o tym, że wyszły spod ręki domorosłego rzemieślnika. Ponadto wiele z nich, pomimo upływu wielu lat, może nadal spełniać funkcje, do których zostały stworzone. Na ławach i stołkach usiąść można bez obawy ich zniszczenia, a krosna są ciągle sprawne. Są to w dalszym ciągu przedmioty solidne i wytrzymałe. To dlatego, że dawni, zapracowani ludzie cenili zarówno swoją „robotę”, narzędzia oraz materiał. I niektórzy z dumą wspominali, że „to jeszcze dziadka robota”.
Autor: Robert Rumiński