Prawdopodobnie jedną z najstarszych zachowanych tradycji wiosennych jest zwyczaj polewania się wodą, obecnie znany pod nazwą śmigus-dyngus. Początki tego zwyczaju mogą sięgać nawet czasów przedchrześcijańskich, choć obecnie obchodzony jest w Poniedziałek Wielkanocny. Dawniej nie był jednak wiązany z jezusowym zmartwychwstaniem. Mówi o tym pierwsza wzmianka o dyngusie, pochodząca z 1420 roku. Ogłoszono wówczas uchwały synodu diecezji poznańskiej, w których walczono z pogańskimi i zabobonnymi zwyczajami. Księża mieli w ten sposób walczyć również z licznie występującymi utonięciami, wynikającymi właśnie z obchodów dyngusa. Pisano zatem „Zabraniajcie, aby w drugie i trzecie święto wielkanocne mężczyźni kobiet a kobiety mężczyzn nie ważyli się napastować o jaja i inne podarunki, co pospolicie nazywa się dyngować, ani do wody ciągnąć”[1]. Nie udało się jednak zwalczyć Kościołowi zwyczaju oblewania się wodą.
Znane nam współcześnie święto było dawniej rozdzielone na śmigusa i dyngusa. Zygmunt Gloger skupił się na owym rozróżnieniu występującym wśród ludu mazowieckiego. Według niego dyngusem miało być chodzenie po włóczebnem w pierwszym dniu świąt, czyli odwiedzanie zagród i śpiewanie Alleluja. Chłopcy zbierali wówczas do koszyczka jajka i resztki święconego jedzenia, z którego później organizowali ucztę. Mógł im towarzyszyć wówczas kogucik jako symbol płodności i urodzaju. Śmigus natomiast odbywał się w drugi dzień świąt wielkanocnych, kiedy to chłopcy polewali wodą dziewczęta. Te mogły się zemścić w trzeci dzień świąt[2], a czasami miały na to czas aż do Zielonych Świątek[3].
Trudno jest jednak określić bezwzględnie, który obrządek czego dotyczył. Zdarzało się, że oblewanie wodą nazywano dyngusem, a śmigusem – smaganie się wierzbowymi witkami. Występowała w tym przypadku duża dowolność. Pierwszy raz nazwa „śmigus-dyngus” pojawiła się w Słowniku Poprawnej Polszczyzny za sprawą Stanisława Szobera i funkcjonuje do dzisiaj[4]. Jest to święto obchodzone w Poniedziałek Wielkanocny, inaczej nazywany Lanym Poniedziałkiem lub właśnie śmigusem-dyngusem.
Drugi dzień Wielkanocy był czasem odwiedzin i zabaw. Od samego rana mogła obudzić śpiącego szklanka wody wylana na głowę. Nie można było się gniewać, bowiem nie było to zniewagą. Najczęściej to chłopcy oblewali dziewczęta, żeby wyrazić swoją sympatię do nich. Parobcy potrafili od rana czekać pod studnią na młode kobiety, lejąc na nie wiadra wody. Czasami była doprawiona gnojówką[5]. Te oczywiście uciekały, aby uniknąć zbytniego zmoczenia. Jednak pozostanie całkowicie suchym również nie było pożądane. Jeśli któraś z panien nie została polana wodą w Wielkanocny Poniedziałek, traktowała to jak ujmę. Mogło to oznaczać, że nie jest zbyt lubiana wśród wiejskiej społeczności.
W śmigus-dyngus szły w ruch wiadra, sikawki, butelki, a nawet wrzucano się do koryt, rzek i jezior, co często skutkowało poważnymi chorobami. Jeśli młode małżeństwo wiedziało, że oblewanie będzie się u nich odbywać, wynosili wszystkie kosztowniejsze przedmioty i ubierali skromniejsze, mniej wartościowe ubrania. Był to dzień, kiedy na wsi wszystko pływało, w izbach często stała woda.
Tak to wyglądało najczęściej na wsiach, jednak bardziej dystyngowane towarzystwa również obchodziły Lany Poniedziałek. Był on jednak skromniejszy w ilość przelewanej wody. Ze względu na drogocenne suknie i wystroje wnętrz, a także samopoczucie bogatszych panien, wiadra zastępowano flakonikami czy niewielkimi sikawkami. Zamiast zwykłej wody wybierano tę różaną, lub też perfumy. Wówczas wylewali je najczęściej na gorset i ręce amantki[6], aby przestrzegać zwyczaju i jednocześnie zadowolić panny.
W ten sposób obchodzono dawniej śmigus-dyngus na polskich wsiach i we dworach. Dzisiaj nie obchodzi się już tego święta z tak dużym przytupem, najczęściej wodą oblewają się dzieci. Drewniane, duże sikawki zostały zastąpione plastikowymi pistoletami. Tradycja (z kilkoma unowocześnieniami) nadal trwa, mimo upływu tak wielu lat.
Aleksandra Zubrycka
Bibliografia:
[1] Z. Gloger, Rok polski w życiu, tradycyi i pieśni, Kraków 1900, s. 23.
[2] Ibidem, s. 208.
[3] A. Zadrożyńska, Światy, zaświaty. O tradycji świętowań w Polsce, Warszawa 2000, s. 111.
[4] A. Szczepańska, Śmigus i dyngus. Tajemnicza geneza znanych zwyczajów. Skąd pochodzą? [online:] historia.dorzeczy.pl, https://historia.dorzeczy.pl/sredniowiecze/569082/smigus-i-dyngus-tajemnicza-geneza-znanych-zwyczajow-skad-pochodza.html.
[5] J. Szczypka, Kalendarz polski, Warszawa 1984, s. 93.
[6] Ibidem.