Wielkanoc jest bardzo radosnym świętem, gdyż to wówczas celebruje się zmartwychwstanie Jezusa. Wczesnym rankiem cała ludność wiejska udawała się do kościoła na mszę rezurekcyjną. Wszyscy wierni wraz z księdzem niosącym monstrancję okrążali trzykrotnie kościół, wśród huków i bijących dzwonów. Wierzono, że wówczas dało się zdemaskować czarownice, gdyż nie były one w stanie uczestniczyć w procesji i często przysiadywały na murkach, schodkach, bądź mdlały. Dawniej łączono obrzędy chrześcijańskie z pogańskimi, dlatego wierzono, że tego dnia o świcie obmycie się i wykąpanie w bieżącej wodzie, ma pomóc w wyleczeniu chorób skóry, a także przynieść szczęście i pomyślność. Panny dzięki tym zabiegom miały zyskać urodę i powodzenie u kawalerów. Dlatego niektórzy zamiast na mszę udawali się do najbliższych zbiorników z wodą[1].
Po rezurekcji ludzie wychodzący z kościoła spieszyli się do swoich wozów, aby jak najszybciej dotrzeć do domu. Panował przesąd, że kto pierwszy wjedzie do wsi będzie miał w danym roku najlepsze plony. Gdy wszyscy już dotarli do domów, zbierała się cała rodzina i zaczynało się świętowanie, którego początkiem było wielkanocne śniadanie. Przed rozpoczęciem posiłku, każdy domownik musiał zjeść łyżkę tartego chrzanu, jako znak już ostatniego umartwiania się, a także, żeby ustrzec się przed bólem zębów i brzucha, aż do następnych świąt Wielkanocnych[2]. Samo śniadanie rozpoczynało się od podzielenia święconym jajkiem, przy czym życzono sobie pomyślności i urodzaju. Jako, że post dobiegł końca nareszcie można było zjeść mięso. Na stole na białym obrusie znajdowały się, kiełbasy, kaszanki, szynki, ciasta drożdżowe, babki, biały ser, chleb, czyli wszystko to co znajdowało się w święconce. Śniadanie we dworze od tego w wiejski chałupie różniło się ilością potraw, ale także ich rodzajem jak również zastawą stołową. We dworze kładziono najlepsze porcelanowe talerze i srebrne sztućce. Stoły uginały i kredensy uginały się pod ciężarem pasztetów, kotletów, przeróżnego mięsiwa, pieczywa i ciast[3].
Drugi dzień świąt upływał na hulankach i swawolach. Znany jest również pod nazwą śmigus dyngus, gdyż wówczas kawalerowie polewali panny wodą i smagali je gałązkami po nogach. Dla dziewczyny bycie oblaną oznaczało powodzenie, dlatego niektóre panny, które nie cieszyły się zbytnim zainteresowaniem potrafiły same oblewać się wodą, aby nikt się o tym nie dowiedział. Dziewczyny, które miały najlepsze powodzenie czasem były wyciągane z domów i wrzucane do poidła dla koni, bądź zanoszone do stawu. Wodą oblewano bezpośrednio z wiader, a także przy pomocy dyngusówek, czyli sikawek, armatek wodnych, które pod ciśnieniem wypuszczały strumień wody[4]. Do jednej z typowych zabaw należało huśtanie się na huśtawkach wielkanocnych. Były to wysokie drewniane konstrukcje, stawiane przez młodych mężczyzn. Posiadały one lokalne nazwy takie jak „siubienice” czy „wozawki”. Bujała się na nich najczęściej młodzież- kawalerowie i panny, gdyż służyły one przede wszystkim kojarzeniu par. Lecz zabawa nie należała do bezpiecznych, gdyż trzeba było się na nich huśtać na stojąco, przez co nie trudno było o wypadki. Z huśtawkami związany był przesąd, że kto się na nich pobuja, tego cały rok głowa nie będzie bolała[5]. Inną popularną zabawą była gra w kręga. Zbierały się dwie drużyny starszych chłopaków, którzy wyznaczali pole gry, a następnie przy pomocy długich kijów próbowali przetoczyć kręga, czyli drewniany kawałek drewna w kształcie talerza za linie mety.
W drugi dzień świąt kawalerowie chodzili po wykupie z kogutkiem, czyli wystruganym z drewna ptakiem przystrojonym piórami, który był umocowany na kole, dzięki czemu przy każdym ruchu mógł poruszać głową i skrzydłami. Młodzi mężczyźni przemierzając wieś wchodzili do domów z przyśpiewkami życząc domownikom szczęścia, pomyślności i obfitych plonów. Za te pozdrowienia otrzymywali zapłatę w postaci jaj i ciast[6].
Panny także miały swoją zabawę, czyli chodzenie z gaikiem. Była to zielona gałązka przystrojona kolorowymi wstążkami, która symbolizowała nadejście wiosny i odejście zimy. Kolor zielony w dawnej kulturze ludowej był znakiem życia, odradzającej się przyrody. Dziewczęta chodząc z gaikiem śpiewały piosenki i tak samo, jak chłopcy w zamian za życzenia i wniesienie nowego lata do wsi otrzymywały drobne podarki[7].
Wielkanoc była bardzo ważnym czasem w życiu mieszkańców wsi, gdyż to zwykle po niej rozpoczynały się prace w polu i czas zimowy dobiegał końca, a przyroda budziła się do życia.
Autor: Magdalena Kowalak
Bibliografia:
[1] B. Ogrodowska, Polskie obrzędy i zwyczaje doroczne, Warszawa 2010, s. 159-164
[2] O. Kolberg, Lud. Jego zwyczaje, sposób życia, mowa, podania, przysłowia, obrzędy, gusła, zabawy, pieśni, muzyka i tańce, Tom 24, Kraków 1885, s. 137-138.
[3] R. Rumiński, Wielkanoc na Mazowszu, Sierpc 2012, s. 24-25.
[4] Tamże s. 26.
[5] S. Dworakowski, Kultura społeczna ludu wiejskiego na Mazowszu nad Narwią. Cz. 1, Zwyczaje doroczne i gospodarskie, Białystok 1964.
[6] E. Ferenc-Szydełkowska, Rok kościelny a polskie tradycje, Poznań 1988, s. 150-151.
[7] J. Kamocki, Polskie rok obrzędowy, Kraków 2008.