Wigilia
Spróbujmy sobie wyobrazić, że przenosimy się w czasie o stulecie wstecz.
Jest bardzo wczesny ranek. Niebo jeszcze ciemne, rozgwieżdżone. Świat otulony grubą pierzyną śniegu. Okienka chat błyskają żółtawą poświatą, a ponad strzechami pojawiają się idące prosto ku niebu pierwsze strużki dymu. Od stogów słomy, nieruchomych pagórków na ośnieżonych polach, odrywają się ciemniejsze plamki i umykają w stronę lasu. To zające. Po zmroku wrócą tu, aby się najeść.
W domach ludzie rozpalają ogień, by ogrzać wyziębione izby. Dziś nie będzie ciepłego śniadania. Musi wystarczyć kawałek razowego chleba – wszak to dzień wigilii. Gospodarz wyszedł już do stajni i obory. W ciszy mroźnej i bezwietrznej rozlega się skrzypienie żurawia studziennego. Słychać porykiwania krów i parskanie koni. Trzeba będzie niedługo obudzić resztę domowników. Kto rano wstanie, ten przez cały rok nie będzie leniwy. Każdy, jak co dzień, ma swoje zajęcia. Starsze dzieci pomogą ojcu w obejściu, a potem z matką, babcią i młodszym rodzeństwem zajmą się przygotowaniami do wieczerzy.
W sieni i za piecem równiutko poukładane brzozowe i olchowe wysuszone polana. Wczoraj trafiły tu z drewutni. Jest ich więcej niż zwykle. Musi wystarczyć na świąteczne dni. Starzy ludzie powiadają, że kto w wigilię drewno do domu znosi, ten robactwo znosi.
Niektóre potrawy wigilijne i świąteczne już gotowe, ale tyle jeszcze do zrobienia! Na rozgrzanej już kuchni gospodyni postawiła sagan z kapustą. Groch już wczoraj namoczony. Zaraz wstawi się go na drugą fajerkę. Zapachy kuchenne nie pozwalają dzieciom na dłuższy sen. Pachną namoczone w dzieżkach śliwki i gruszki, a także grzyby, których w tym roku udało się zebrać więcej niż zwykle. Wszyscy już ubrani. Rozpoczyna się przedświąteczna krzątanina. Trzeba się spieszyć, aby zdążyć wszystko przygotować przed pierwszą gwiazdką, a przecież tyle czasu zajmie lepienie pierogów z kapustą i grzybami czy tarcie maku do klusek!
Pierwsze promienie słońca zapalają skry na osypanych szronem drzewach. Dzień będzie piękny, choć mroźny. Oparte o węgieł chaty, przywiezione od gajowego świerkowe drzewko, jest także całe w bieli. Zaraz będzie osadzone w krzyżaku i wniesione do sieni, żeby odtajało. Na całą wieś tylko w kilku domach dzieci będą się cieszyć choinką. Wszędzie jednak staną w kątach wigilijnej izby snopy żyta – na dobry urodzaj. Chyba nigdzie nie zabraknie siana pod białym, lnianym obrusem. Najważniejszy jednak jest opłatek. Kiedy pojawi się pierwsza gwiazdka, podzielą się nim domownicy. Wybaczą sobie wszystko i obdarzą życzeniami. Ciesząc się, że są razem, zasiądą do posiłku. Dla wielu to najsmaczniejsza kolacja w roku!
Potem w ciszy wieczornej zabrzmią kolędy. Popłyną wspomnienia poprzednich wigilii. Mówić się będzie o tych, którzy odeszli. To będzie najdłuższy wieczór w roku. Potem, w środku mroźnej nocy, zaludnią się dróżki i drogi. Zadzwonią dzwonki u sań. Spotkają się wszyscy w kościele, aby powitać Dzieciątko.
Robert Rumiński