Pierwsze schronienia ludzkie zbudowane z drewna, które można nazwać domami, prawdopodobnie nie posiadały okien. Światło oraz powietrze dopływało z zewnątrz przez drzwi i otwory w dachach. Najdawniejsze okna były bardzo małe. Wykonywano je w ten sposób, że belkę ściany przecinano ukośnie w odstępie kilkudziesięciu centymetrów, a wycięty fragment osadzano obrotowo na drewnianym kołku, dzięki czemu można było go uchylać. Takie okienka w pozycji zamkniętej trudno było dostrzec z zewnątrz. Podobne zachowały się dotychczas w drewnianych budynkach gospodarczych z XIX i początku XX wieku. Istniały także okna większych rozmiarów. Nadal jednak ich zamknięcie powodowało odcięcie dopływu światła. Mowa tu o zasuwkach deskowych ujętych od dołu i góry w równoległe listwy, a także o deskowych okiennicach na zawiasach zamykających prostokątny otwór w ścianie. Takie otwory zasłaniano również błonami. To specjalnie wyprawione skóry i pęcherze zwierząt. Przepuszczały one światło dzienne, ale nie pozwalały znajdującym się wewnątrz ludziom rozpoznawać obrazów za oknem. Nie wiadomo dokładnie, kiedy pojawiły się w chatach wiejskich okna przeszklone, ale, jak przypuszcza Marian Pokropek mogło to nastąpić po XVI wieku. Te pierwsze szybki określa on tak: „… były małe i grube, o zielonkawej barwie, a oprawiano je w ramy drewniane lub ołów. Nazywano je zaś gomółkami.”[1] Wraz z powstawaniem hut szkła, co miało miejsce w wiekach XVII i XVIII, coraz powszechniej zaczęto używać do szklenia okien szkła taflowego. Na wieś jednak trafiały szyby z wadami – różnymi smugami, czy też pęcherzykami powietrza, gdyż były tańsze.
Jeszcze w XIX wieku okna w wiejskich domach były mocowane na stałe w ścianach. Dopiero pod koniec stulecia pojawiły się zawiasy okienne. Wtedy też zaczęto używać okien podwójnych. Chodzi tu o skrzydła okienne zakładane od wewnątrz. Zapewniały one więcej ciepła zimą. Wraz z nastaniem ciepłych, wiosennych dni gospodynie zdejmowały je i wynosiły na strych.
Pierwsze przeszklone okna miały niewielkie rozmiary. Powiększano je w miarę rozwoju systemów grzewczych. Docieplenie wnętrza ułatwiały drewniane okiennice, powszechnie występujące w XIX i pierwszej połowie XX wieku. Zamykano je na noc, ale też podczas silnych wiatrów i nawałnic, aby ustrzec szyby przed wypchnięciem lub stłuczeniem. Czasem w przypadku wybicia okna, zasłaniano otwór deską, szmatą, czy nawet zatykano wiechciem słomianym. I to nie tylko dlatego, że szkło było drogie. Raczej żaden gospodarz nie trzymał w domu zapasowych szybek i trzeba było czekać, aż we wsi pojawi się wędrowny szklarz. Był to najczęściej przybysz z miasta, który obarczony zawieszoną na plecach skrzynią z taflami szkła odwiedzał wioski i oferował swe usługi.
Wcześniej wspominane okiennice nie tylko chroniły. Niektóre stanowiły ozdobę bryły budynku. Posiadały dekoracyjne wycięcia, często w formie serc. Powierzchnię niektórych pokrywały geometryczne, czy też roślinne ryty. W późniejszych czasach ramy i płyciny malowano na różne kolory, co upiększało ścianę budynku.
Robert Rumiński
Literatura:
[1] M. Pokropek, Etnografia, Warszawa 2019, s.264.